|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Catch_or
Nanotechnolog
Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jesteś?
|
Wysłany: Pon 21:58, 08 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Gando Zielarz
Gdy Jozgo odszedł skończył konsumpcję pierogów w sposób w jaki jadł wcześniej. Po zakończeniu posiłku wyciągnął chustkę, wytarł usta i schował ją spowrotem. Popatrzył z niechęcią na świece. Wystarczy że sie taka dopali do końca albo przewróci i pożar gotowy, a fajki palić nie pozwalają mimo, że od fajek chyba nigdy jeszcze pożaru nie było. Trudno sie mówi, nie będzie dyskotował bo i tak do niczego produktywnego taka rozmowa by nie doprowadziła. Jedynie wplątałby się w kłopoty, a kłopoty były ostatnią rzeczą której obecnie chciał.
- Bobra jeszcze w życiu na oczy nie widziałem, ale "potwora" jednego niedawno zabiłem - uśmiechnął się do siebie wiedząc dokładnie czym był potwór
- Jak już mówiłem jutro wybieram się do ratusza i tak, więc jeśli oferta będzie interesująca to można przyjąć. Jeśli nie to mam inny ciekawy pomysł - ściszył głos, tak żeby nikt dookoła nie mógł podsłuchać - Woda jest tu dosyć cenna, a niedaleko jest ogromne rozlewisko. Gdyby tak zwozić wodę do wsi możnaby całkiem sporo na tym zarobić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 20:56, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Larandar
Spojrzał z zainteresowaniem na Ganda. Zmarszczył czoło - było widać że myśli nad tym co powiedział. Po chwili skupienia powiedział:
- Masz bardzo ciekawe pomysły jak na zielarza, ale pomysł jest warty przemyślenia. Tylko jakbyś chciał tą wodę transportować tutaj? W wiaderkach ? Zaintrygowałeś mnie tym potworem. Bez obrazy, ale nie wyglądasz mi na osobe potrafiącą dobrze walczyć.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
rrico
Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: óć
|
Wysłany: Wto 22:07, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
MG
Świece okazały się skonstruowane specjalnie. Miały stojaki, w których była woda, dlatego wszelkie niesforne krople lub ewentualne iskry wpadały właśnie do niej. I to był cały sekret tego, że mimo zakazu w tej karczmie, jako chyba w jedynym miejscu wioski, mogli mieć ogień po zapadnięciu zmroku. Oczywiście dozwalano jeszcze inne koncepcje użycia ognia, ale wszystkie wiązały się z domowym paleniskiem.
Do karczmy przyszło czterech strażników. Dwóch z nich to byli strażnicy drogowi, sądząc po ubiorze, a dwaj pozostali to tacy, jakich widzieli na ulicach miasta. Jednego zresztą mijali w bramie. Widocznie skończyła mu się służba. Wszyscy strażnicy bez wyjątku pili piwo, a dwóch zamówiło pierogi kiedy tylko zobaczyli ostatnią porcję znikającą w przepastnych czeluściach kogoś, kogo uważali za niziołka. Po jednym dzbanie stali się dość rozmowni i dyskutowali o tym, co dwaj z nich widziało na drodze albo o tym, co zdarzyło się w wiosce ostatnimi czasy. Byli kopalnią plotek. Plotki wspominały o następujących rzeczach:
- palenie "czarowników" na stosach
- pojawienie bobrów na zalewisku
- pojawienie potworów na zalewisku
- może by tak sprowadzić do wioski żywność/wodę/bydło/paszę/rolników znających się na uprawach nowych gatunków zboża/takie zboże, jakie uprawiają na południu w suchych warunkach
- niedawno trzech myśliwych poszło na zalewisko, a czwarty rybak popłynął tam łodzią, jak jeszcze była woda
- zalewisko to wymarzony teren do polowań, ale bobrów się nie ruszy, za dużo ich i mnożą się jak króliki, za to zawsze ubije sie jakiegoś potwora
- niedawno był pożar ubojni bydła, ktośtam się strasznie rozdrażnił i lepiej nie wchodzić mu w drogę
- piekarczykowi padł muł i teraz nie ma kto rozwozić wózkiem chleba, poza tym piekarnia i tak nieczynna bo nie ma ani wody, ani zboża, ani mąki, silosy sa puste
- jakiśtam osobnik w pośpiechu opuścił wioskę porzucając dobytek, takich jak on było jeszcze kilku
- przedstawiciel gildii magicznej zamyśla wezwać kogoś z gildii, ale trzeba będzie za to bardzo słono płacić, a wioska nie ma funduszy
- gildia handlowa chyba zwija interes w wiosce, nie ma tu warunków
- podobno w górach pojawiła się jakaś sekta, ale nikt nic o niej nie wie, może to ona wypłoszyła bobry i przeniosły się
- na szlaku dziś zabito elfa, bo miał przy sobie bukłak z wodą, na pewno ukradł bo podobno nie miał pieniędzy żeby sobie kupić, albo tak przynajmniej mówili
- czasem widać nad górami jakieś błyski, chociaż ostatnio nie było burzy ani nawet kropli deszczu
- dwóch rybaków na przystani pobiło się, bo jeden drugiemu splątał sieci po pijaku
- w tartaku ostatnio mało się dzieje, bo nikt nie chce drewna, nikt nie buduje, stoją wolne domy, nikt nie pali drewnem, bo nie wolno palić ognia, dlatego i pracownicy i siedzący tam drwale są non stop zapici, lepiej im nie wchodzić w oczy
- ponoć ktoś widział niedaleko przystani bazyliszka, ale może mu się wydawało bo nawet nie wie jak takie coś wygląda
- kapłani w świątyni podobno dobrze leczą ludzi, jeden ze strażników był niedawno chory a już chodzi jak nowy
- w drugiej karczmie ponoć jest straszna drożyzna, ale za to jakie wina! cos nikt ostatnio jej nie odwiedza
- szczurołap ostatnio złapał jakiegoś szczura... na wędkę
Pojawiło się jeszcze wiele innych plotek, niektóre godne uwagi, ale większość taka zwyczajna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Catch_or
Nanotechnolog
Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jesteś?
|
Wysłany: Wto 22:08, 09 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Gando Zielarz
Uśmiechnął się w odpowiedzi na pytanie:
- Nie tylko mieczem można walczyć. Czasem wystarczy poczekać na odpowiedni moment i wykorzystać go na niekorzyść przeciwnika. Zwycięstwo bez walki.
- Co do sposobu transportu to proponowałbym raczej beczki. Najprawdopodobniej z powodu braku wody nie są zbyt drogie, a transportuje się takie łatwo. To znaczy jeśli droga nie jest mocno pod górkę. Skoro bobry zatamowały rzekę wyżej to najprawdopodobniej będzie z górki. Problem mogą stanowić potwory jeśli jest ich dużo. Zwłaszcza jeśli potwory żyją pod wodą i trudno je wypatrzeć zanim one wypatrzą nas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 17:08, 11 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Larandar
Papatrzył na niego przez chwile, po czym powiedział:
- Tak beczki to całkiem dobry pomysł tylko nie wiem czy będzie chciało się Tobie je pchać przez pare kilometrów, albo je gonić gdy uciekną ci z drogi. Najpierw i tak trzeba będzie się tam przejść i zobaczyć co jak wygląda, może łatwiej będzie odblokować tą tamę i zgarnąć za to solidną zapłatę, albo przywozić im wode aż sami wpadną na ten sam pomysł.
Zrobił małą przerwę po czym dodał:
-Znasz się na ziołach, więc pewnie wiesz jakie są zabójcze? Wykorzystałeś to przy swoim potworze?
Ostatnie słowo wyraznie inaczej zaakcentował.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
rrico
Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: óć
|
Wysłany: Czw 20:52, 11 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
MG
Strażnicy wypili swoje piwa i wyszli zostawiwszy na blacie monety. Do karczmy przyszedł osobnik w ciemnej opończy z wygoloną gładko tonsurą. W zasadzie opończa wyglądała jak habit, była przepasana konopnym, grubym sznurem. Człowiek miał przeciętny wzrost, nawet dość niski, i trzymał przez większość czasu ręce w obszernych rękawach. Za sznurem jawnie nosił mieszek z pieniędzmi i żadnej innej broni.
Podszedł do szynwasu, tylko przelotnie zerkając na gości, odebrał od karczmarza parujący pojemnik i zaraz wyszedł nie poświęcając obcym dodatkowego spojrzenia.
Kolejny gość miał skórzane brązowe ubranie, na plecach nosił zwykły łuk i strzały. miał nieco więcej wzrostu niż poprzedni gość, zielone oczy i czarne, opadające na ramona włosy spięte opaską. Zamówił piwo i stanął przy samym barze. Widocznie nie zamierzał tu zabawić zbyt długo.
- Co tam dzisiaj? - rzucił karczmarz.
- Aaa, ciągle to samo. Ubiłem sześć sierściuchów, ale reszta poszła pod wodę i tyle. Nie ma sposobu na te szkodniki. Do tego złapałem coś takiego, patrz.
Osobnik wyjął z worka na plecach jakąś zwiniętą skórę. Była gładka jak rybia, ale znacznie większa. Na bokach w przedniej części miała dwie długie macki zakończone na czubku przyssawkami, do tego widać było cztery łapy zbrojne w ostre, wielkie i szaro-brunatne pazury.
- Za cholerę nie wiem co to takiego, ale pewnie jest takich więcej. Pójdę za kilka dni to może dorwę drugiego do kompletu. Nie chcesz kupić może tej skóry?
- A na co mi takie coś? Opamiętaj się, starczy, jak mi zostawisz te z bobrów, umowa nadal ważna, pijesz cztery kufle za jedną - odparł karczmarz i pacnął otwartą dłonią chłopaka w bark, żeby szedł na górę przygotować noclegi dla gości, gdyż kręcił się pod nogami bez celu, widocznie ciekawiły go niespodzianki jakie zobaczył.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Catch_or
Nanotechnolog
Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jesteś?
|
Wysłany: Pią 1:29, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Gando Zielarz
- Faktycznie może to nie był najlepszy pomysł. Z tego co mówili potrzebują dużo wody a pieniędzy mają mało. Gdyby proporcje były odwrotne możnaby się pofatygować. Trudno, może coś jeszcze wymyślę
- Zioła? Tak, znam się na ziołach. Przydają się do leczenia, jako przyprawy... - zrobił krótką pauzę po której ściszył głos - no i trucizny, ale nie mow o tym tak głośno. Jeszcze ktoś zemrze i będzie że go otrułeś.
Pomyślał chwilę po czym zapytał:
- Wiesz może czym żywią się bobry?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 23:30, 12 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Larandar
Pomyślał przez chwilę po czym powiedział:
- Z tego co mi wiadomo to są to roślino żerne zwierzęta jedzą coś w stylu kory czy czegoś takiego oraz jakieś rośliny wodne. Ale nie wiem jak te oni mówią że to bobry bo robią tamy, ale nie muszą to być na bank one może to jakieś podobne stworzenia do nich? Nie wiem trzeba będzie się tam przejść i przyjżeć się im dokładnie, jest tylko jeden minsu tego, jeśli to bobry to za dnia możemy mieć problemy żeby je zobaczyć te stworzenia prowadzą nocny tryb życia.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Catch_or
Nanotechnolog
Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jesteś?
|
Wysłany: Sob 1:10, 13 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Gando Zielarz
Gdy dziwny elf mówił Gando skorzystał z tego czasu żeby dokończyć posiłek. Tym razem jadł szybko poprostu żeby skończyć. Wszystko to co usłyszał kompletnie zepsuło mu humor.
- Nocą? Eee, w nocy potwory polują. Lepiej iść w dzień i zaskoczyć je we śnie. Zresztą bobry też musza gdzieś spać. Poza tym z tego co słyszałem w górach dzieje się cos dziwnego. Zwykle tam gdzie się dzieją dziwne rzeczy można znaleźć odpowiedzi. Zawsze należy pamiętać o wykorzystywaniu swoich najsilniejszych stron i nie pozwalaniu nikomu na użycie twoich słabych stron. Ja dla przykładu nie jestem zbyt dobry w otwartej walce z potworami wyskakującymi nocą znienacka z wody kiedy akurat odwrócisz się do nich plecami. Narazie lepiej się przespać, a jutro dowiemy sie więcej. I w dodatku wreszcie odzyskam swoją fajkę - na twarzy niziołka po raz pierwszy pojawiły się oznaki zdenerwowania. Zwykle był radosny, a gdy działo się coś złego stawał się smutny, ale bardzo rzadko się denerwował.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
rrico
Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: óć
|
Wysłany: Śro 23:37, 17 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
MG
Nocne gęste powietrze wdarło się do wnętrza, gdy weszła do niego ludzka dziewczyna, a wraz z nią strumień znacznie chłodniejszego wiatru. Wyglądała jak zwykła wieśniarka, ale było w niej coś nietypowego. Jej oczy. Były czarne i duże. Dziewczyna była blada, mimo pełni lata, wiejskie dziewki zazwyczaj opalają się podczas pracy w polu, z nią było inaczej. Wyglądała, jakby od dawna nie wyszła na słońce. Miała długie, czarne i łopoczące, mimo słabego wiatru, włosy. Kiedy się uśmiechnęła do karczmarza, miała domknięte wargi. Poruszała się płynnie jak kotka, a gdy spoglądała na nich dwóch, gdyż nie było nikogo innego, robiła to nieco zbyt długo, jak na przypadkowy rzut okiem. Była odziana skromnie, możne nawet zbyt skromnie, dlatego dokładnie było widac krągłe piersi i pośladki przebijające przez tkaninę.
Podeszła do baru i chwilę gwarzyła z karczmarzem, który nagle zrobił się podejrzanie grzeczny, a jedną ręką grzebał coś za koszulą. W sali zrobiło się znacznie chłodniej niż dotychczas. Po wymianie zdań dziewczyna odeszła, a chłodne powietrze zdawało się opuszczać salę wraz z nią. Noc znowu stała się parna i duszna, świerszcze wygrywały swoje serenady, brzęczały komary, a gdzieś daleko przeciągle zawył tylko jeden pies, co było dobrze słychać w zalegającej nocnej ciszy. Było już zdrowo po wieczorze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Catch_or
Nanotechnolog
Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jesteś?
|
Wysłany: Czw 1:54, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Gando Zielarz
Gdy zobaczył jak wygląda dziewka, która odwiedzila karczmę zaczął nerwowo jednę ręką grzebać w torbie. "Czosnek, gdzie jest ten cholerny czosnek?". Gdy udało mu sie znaleźć sporą głowkę podniósł głowę a dziewki już nie było. Nie pamiętał jak sie na takie mówi, ale podobno piją krew ludzi, pojawiają się tylko nocą i nie są tak naprawde żywe. Boja się tylko czosnku, srebra i czegośtam jeszcze.
Nagle halfling jakby się skurczył. Bardzo mu się ne podobała koncepcja noclegu w miejscu gdzie takie... coś grasuje. Na wszeki wypadek lepiej sobie na noc zawiesić czosnek na szyi. Podobno toto pije tylko ludzka krew, ale nie wiadomo czy ono o tym wie.
- Ja już swoje skończyłem. Dobranoc.
Udał się do wspólnej sali, położył swoją torbę na ziemi, przewiesił sobie główkę czosnku przez szyję (na jakiejś nitce, sznurku), przetarł podeszwy stóp z piachu nagromadzonego podczas podróży, zwinął się w kłębek i zasnął
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 19:42, 19 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Larandar
Jak tylko poczuł podmuch chłodnego wiatru odwrócił się w tamtą stronę. Spojrzał na wchodzącą kobietę i uważnie jej się przyglądał. Nie przeszkadzało mu że ona patrzy prosto w ich strone. Jednak gdy zwrócił uwagę na jej oczy. Przyjrzał im się dokładnie, w tym samym momęcie złapał za topór, jednak żeby to zrobić musiał na chwilę oderwać od niej zwrok. Gdy spojrzał znowu w tum kiernku damy już nie było. Jednak nie dowierzał temu rozejrzał się dokładnie po całej karczmie. Dopiero zwrócił uwagę na Niziołka jak ten się odezwał.
- W sumie też skończyłem swój posiłek. Spokojnej nocy.
Po czym wstał i udał się do sali wzioł przygotował się do snu cały swój dobytek miał blisko siebie, topór położył tak żeby mieć go pod ręką. Spał czujnie tak żeby zbudzić gdy ktoś go zaatakuje.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
rrico
Dołączył: 22 Lis 2006
Posty: 190
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: óć
|
Wysłany: Pią 21:16, 19 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
MG
We wspólnej sali było dość czysto. Stało tu pięć łóżek i tyleż samo materacy wypełnionych gryczanymi plewami i słomą. Obecnie byli jedyni w sali, dlatego mogli wyspać się na łóżkach, nikt tego nie sprawdzał. Każde posłanie miało u wezgłowia dość sporą skrzynię z małym dość prostym zamkiem i jednym małym kluczykiem, do której można było schować rzeczy. Każde posłanie zaopatrzono też w dwa czyste koce (jeden na spodzie) i poduszki wypełnione tak samo jak sienniki.
Sala miała dwa dość duże otwarte okna, przez które czuło się wiejskie zapachy rozgrzanej upalnym dniem nocy. Wpadało również światło księżyca i jasnych gwiazd z czystego, niczym nie przesłoniętego nieboskłonu. Gdyby ktoś potrafił, bez trudu rozpoznałby pospolite gwiazdozbiory leżąc w łóżku. Przez duże prostokąty wdzierał się też do wnętrza koncert małych nocnych grajków, część z nich była nawet wewnątrz, za kominem, oraz orkiestra smyczkowa komarów i innych paskudztw, których jednak wewnątrz było bardzo mało, a to za sprawą silnego zapachu ziół wiszących pod powałą [niziołek rozpoznał większość z nich]. Cały koncert działał niesamowicie usypiająco, a powietrze było lepkie i gęste oraz dość pyliste i suche, jak pył na arenie, gdzie toczą walki jacyś podniebni gladiatorzy rodem z mitów i legend.
Nic więc dziwnego, że obaj, mimo szczerych chęci, zasnęli dość głęboko. Stało się to dokładnie w chwili, w której do koncertu smyczkowego dołączyło przeciągłe wycie psa w oddali... A może to nie był pies? Tego nie zdążyli się dowiedzieć, bo pochłonęła ich kraina zgoła odmienna od codziennej rzeczywistości.
Już o świcie zapiał kogut. Musiał być całkiem niedaleko i sądząc po głosie, całkiem spory. Nad polami wisiała widoczna przez okno czerwona, nieco rozmyta kula słońca, które już za kilka godzin zacznie palić ziemię na wiór i zabijać. Na tym samym niebie, nad odległymi chatami i polami, nie było ani cienia żadnej chmurki. Dzień zapowiadał się duszny i gorący, jak wczorajszy. Była to pierwsza godzina nowego dnia.
Obaj zerwali sie jak na komendę, gdy tylko usłyszeli koguta, jedyną istotę zdolną przepędzić zło, jakie mogło kryć się w mroku nocy. Cały ekwipunek mieli ze sobą, a posłania były wilgotne od potu. Czyżby śniło im się coś przerażającego? A może po prostu było gorąco? A może coś przeżyli i nie pamiętali? Tego nie mogli być pewni. Cokolwiek się stało, dzień dopiero się zaczynał i wyznaczał upływający czas wielką klepsydrą z naznaczonymi kreskami odpowiadającymi poszczególnym godzinom. Klepsydra stała na półce obok komina, była duża i ktoś niedawno ją musiał obrócić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Catch_or
Nanotechnolog
Dołączył: 31 Gru 2005
Posty: 653
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: jesteś?
|
Wysłany: Pią 22:33, 19 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Gando Zielarz
Nie musiał leżeć długo aby ogarnął go sen. Nigdy nie miał problemów z zasypianiem. "Im lepiej śpisz tym lepiej pracujesz" głosiło jedno z jego własnych powiedzeń.
Gdy się obudził przeciągnął się leniwie i głośno ziewnął oznajmiając w ten sposób że własnie rozpoczął się dla niego nowy dzień. Pobierznie sprawdził czy nic nie zginęło. Nie zdziwił się tym co zobaczył. Nie miał przy sobie nic cennego co mozna by ukraść.
Zobaczył, że jego nowy znajomy, elf, też własnie się obudził:
- Niechaj nowy dzień przyniesie nam wiele radości i pomyślności - uśmiechnął się szeroko wygłaszając jedno z ulubionych powiedzeń.
Zebrał swoje rzeczy, poprawił ubranie i przypomniał sobie... pomacał się po szyi sprawdzając czy nie ma przypadkiem śladów po ugryzieniach i nie chodziło tu bynajmniej o ugryzienia komarów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 17:39, 20 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Larandar
Obudził się chwilę po tym jak kogut zapiał. Gdy doszedł do siebie sprawdził tylko czy wszystko ma po czym odpowiedział Gandowi:
-Tak niech przyniesie...Zbierzmy się szybko i chodźmy do tego ratusza po Twoją fajkę, a po drodze dowiedzmy się o co chodzi z tą suszą od Burmistrza. Potem zjemy śniadanie i pójdziemy na zwiad. Co myślisz na taki plan na początek dnia?
Mówił to przygotowując sie do wyjścia.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|